sobota, 28 września 2013

Co z tymi blogami polskich fotografów?

Dzisiejszy post poświęcony jest blogom.

Gdy śledzi się poczynania polskich fotografów zajmujących się fotografią dokumentalną i reportażem, to można odnieść wrażenie: JEST DOBRZE. Polacy, przynajmniej moim zdaniem, są w czołówce światowej, jeżeli chodzi o dokument i reportaż - patrząc na jakość zdjęć i jakość (również ilość) wygrywanych nagród i konkursów międzynarodowych. Pewnie napiszę jeszcze obszerniejszy post na ten temat, tymczasem wróćmy do sedna :)

Chciałbym zaprezentować 9 blogów, na które często zaglądam.

W poszukiwaniu inspiracji, rozrywki i nacieszenia fotograficznego oka. 

Blogi to dobry notes dla każdego fotografa. Szkicuje się w nim pewne wizje, plany, zalążki projektów. Lubię zaglądać, często podziwiać dobre zdjęcia i cieszyć się, w tym konkretnym przypadku na przekór Lemowi, że internet istnieje :)

Autorów prezentowanych blogów pewnie nikomu nie trzeba przestawiać. Gdyby ktoś chciał doczytać to daję również linki do ich portfolio na końcu każdego punktu.
Postaram się natomiast krótko napisać dlaczego zaglądam na poszczególne blogi i co na nich najbardziej lubię.

1. Mariusz Forecki, "smocze historie": http://smoczehistorie.blogspot.com/


Dlaczego zaglądam? 

Mariusz! Kawał dobrej, klasycznej fotografii dokumentalnej i reportażu! Perełki z przeszłości i ciekawe nowe projekty. Plus dla Ciebie, że cały czas Ci się chce i działasz...

Co najbardziej lubię na blogu? 

Zdjęcia z przeszłości i poczucie humoru autora.

Portfolio: 

http://www.forecki.pl/


2. Michał Adamski, "NO SURPRISES": http://www.mihauuphoto.blogspot.com/


Dlaczego zaglądam? 

Michał! Dużo świeżego spojrzenia. Coraz ciekawsze projekty dokumentalne przeplatane zdjęciami z codziennego życia. Trochę szkoda, że mało ostatnio zdjęć ulicznych, bo robisz to świetnie.

Co najbardziej lubię na blogu? 

Obserwację procesu powstawania pełnych materiałów.

Portfolio: 

http://michaladamski.com.pl/


3. Andrzej Dobosz: http://www.dobosch.com/blog/


Dlaczego zaglądam? 

Andrzej! Zaglądam, bo u Ciebie można znaleźć małe historie, które są bardzo dobrze opowiedziane i niejednokrotnie nie mogę wyjść z podziwu jak je odkryłeś :)

Co najbardziej lubię na blogu? 

Polskie absurdy podane z fajnym, lekkim poczuciem humoru.

Portfolio: 

http://www.dobosch.com/


4. Paweł Piotrowski, "Need4Street": http://need4street.blogspot.com/ 


Dlaczego zaglądam? 

Paweł! Lubię klimat Twoich zdjęć (oraz Twojego bloga) i zabawę światłem. Fajne, że zacząłeś też robić dłuższe formy fotograficzne, choć fotografia uliczna w Twoim wydaniu jest świetna.

Co najbardziej lubię na blogu? 

Napiszę energooszczędnie (tak jak autor piszę o sobie;) ) klimat zdjęć!

Portfolio: 

http://piotrowskipawel.pl/


5. Damian Chrobak, "SHORT STORIES": http://damianchrobak.blogspot.co.uk/


Dlaczego zaglądam? 

Damian! Zaglądam, bo lubię Twoje spojrzenie na fotografię uliczną. Mieszkasz w "stolicy" tego gatunku i dobrze, że często wrzucasz coś ciekawego, trzymającego poziom. Ucieszyłem się widząc, że zabrałeś się ostatnio również za dłuższe formy fotograficznej opowieści.

Co najbardziej lubię na blogu? 

Londyn Twoimi oczami.

Portfolio: 

http://damianchrobak.com/


6. Tomasz Lazar, "noThing speciaL": http://tomaszlazar.blogspot.com/


Dlaczego zaglądam? 

Tomek! Lubię Twoje inne spojrzenie. Niedopowiedziane fotografie i klimat jaki tworzysz na zdjęciach za każdym nowym wpisem kierują mnie pod adres Twojego bloga.

Co najbardziej lubię na blogu? 

Podróże autora, a konkretniej pamiątki jaki po nich zostają.

Portfolio: 

http://tomaszlazar.pl/


7. Renata Dąbrowska,"dziewczynka z aparatami": http://dziewczynkazaparatami.blogspot.com/


Dlaczego zaglądam? 

Renata! Ty to dopiero umiesz zrobić miksa. Od perełek dokumentalnych, po spalone jedzenie. Dlatego właśnie zaglądam na Twojego bloga :)

Co najbardziej lubię na blogu? 

Brak spiny! Oraz to, że czasami podobnie patrzymy na polską tradycję.

Portfolio: 

http://renatadabrowska.com/


8. Karol Gustaw Szymkowiak, "ślady przejścia": http://karolgustawszymkowiak.blogspot.com/


Dlaczego zaglądam? 

Karol! Wiesz, ja nie do końca  umiem tworzyć taką fotografię, ale czasami lubię na nią patrzeć - szczególnie w Twoim wydaniu. Niby jest klasycznie i prosto, ale ma to sens. Patrzenie na Twoje zdjęcia czasem przynosi mi wewnętrzny spokój a czasem drobny uśmiech na twarzy - oczywiście taki pozytywny :)

Co najbardziej lubię na blogu? 

Konsekwencję autora.

Portfolio: 

http://karolgustawszymkowiak.blogspot.com/


9. KGF, Krakowska Grupa Fotograficzna: http://kgfblog.blogspot.com/ 


Dlaczego zaglądam? 

KGF! Jesteście grupą, a w grupie siła :) Można u Was znaleźć prawdziwe perełki. Cieszę się, że są takie miejsca. Kolejny plus to taki, że działacie już od ładnych paru lat...

Co najbardziej lubię na blogu? 

Grupową mobilizację i wspólny rozwój autorów. Fajna z Was paczka, przynajmniej tak słyszałem :)

Portfolio: 

http://krakowska.art.pl/

czwartek, 26 września 2013

Co z tymi konkursami fotograficznymi?

Nie milknie wielka narodowa dyskusja. Połowa internetu, dodajmy część ekspercka w dziedzinie fotografii, dyskutuje. 

Wczoraj poznaliśmy laureatów 9. edycji Wielkiego Konkursu Fotograficznego National Geographic Polska. 

Internet się zagotował. Ciśnienie wzrosło, producenci kawy liczą straty. 

W dwóch słowach podsumowując dyskusję odnośnie poziomu konkursu (odnosząc się do komentarzy): TOTALNE DNO. 

Pojawiały się też inne opinie w stylu: ja bym zrobił lepsze, połowa moich znajomych robi lepsze zdjęcia popsutym telefonem, stażyści wybrali zdjęcia stażystów itp. itd. ...

Główne zarzuty kierowane są pod adresem jednego z reportaży:  "ZOSTAĆ STEWARDESĄ” autorstwa Magdaleny Błachuty. 

Nie będę odnosił się do całego konkursu. Albo ktoś lubi styl NG, albo nie (HDR, zdjęcia ładne, poprawne, z dalekich krain). Mi on osobiście nie odpowiada. Odniosę się tylko i wyłącznie do rzeczonego materiału o stewardesach. 

fot. MAGDALENA BŁACHUTA, "ZOSTAĆ STEWARDESĄ”

Autorka pisze: "Aby zostać stewardesą, trzeba po obleganych przez dziewczęta wstępnych eliminacjach przejść sześciotygodniowy kurs szkoleniowy. Pożary, pierwsza pomoc, procedury bezpieczeństwa, angielski, psychologia, ratowanie rozbitków z wody. Wykucie grubej księgi na blachę. Kilka egzaminów. Potem wbicie się w obcasy i mundurek. Gotowa na pokład. By podawać kawę." 

Możemy zatem wysnuć moi drodzy jedną, zasadniczą i kluczową tezę na podstawie opisu. AUTORKA BYŁA TAM OSOBIŚCIE. BRAŁA UDZIAŁ W TYM SZKOLENIU. 

Potwierdzenie tej tezy dostajemy również na zdjęciach. Można wyczuć, że autorka jest częścią tego szkolenia. 

Możemy zatem pokusić się o pierwszy wniosek i zarazem plus tego materiału. Jest prawdziwy, opowiada o prawdziwych ludziach, na prawdziwym szkoleniu. Pewnie jest subiektywny, ale można powiedzieć, że jest subiektywną prawdą o tym wydarzeniu. Ja to czuję na zdjęciach. Kupuję to. W tego typu fotografii, gdy jest się częścią czegoś, gdy uczestniczy się w danym wydarzeniu całym sobą, swoim zaangażowaniem i wyrobioną opinią, to widać to potem na zdjęciach. Przynajmniej ja to widzę. 

Kolejną sprawą jest to, że moim zdaniem  reportaż został nagrodzony, gdyż temat jest ciekawy i nikt go wcześniej nie sfotografował. (pewnie nigdy by nie uzyskał na to zgody). NG lubi nowinki - pierwsze HDR w druku i bardziej lub mniej efektowne i udane "nowinki" - pewnie dlatego jury zdecydowało się na nagrodzenie zdjęć zrobionych z ukrycia, telefonem. Podobny zabieg stosowany jest czasem w filmach dokumentalnych, czy precyzyjniej w reportażach interwencyjnych. Mamy fragmenty z ukrytej kamery w kiepskiej jakości - wręcz zostawia się tą kiepską jakość, żeby podkreślić, że to ukryta kamera właśnie. Taki zabieg daje nam również poczucie intymności i prawdy prezentowanego wydarzenia. Mniej lub bardziej świadomie autorka poruszyła kilka zdjęć i nie pokazała wszystkich twarzy - jest w tym konsekwentna i gra to ze sobą odnosząc się do całego materiału.  Przykład?  



Nie twierdzę, że te zdjęcia są wybitne. Nie podobają mi się wizualnie, ale opowiadają jakąś historię. Moim zdaniem, jest to najlepszy (z nagrodzonych) reportaż na tegorocznej 9. edycji Wielkiego Konkursu Fotograficznego National Geographic Polska. 

Pewnie nie przejdzie on do historii i za dzień lub dwa nikt nie będzie o nim pamiętał, ale krzywdzące dla autora i dla konkursu, w tym dla jury (w którym zasiadały znane, ale też dobre fotograficznie nazwiska - chodzi mi o Maćka) jest wylewanie swoich żali i wypisywanie niejednokrotnie steków bzdur. Ludzie! Otwórzmy czasem coś więcej niż tylko oczy rano. Użyjmy mózgu i wrażliwości. Oczywiście jest to moja subiektywna ocena i komuś totalnie mogą nie podobać się te zdjęcia (mi przecież też się wizualnie nie podobają), ale w takiej fotografii czasem ważna jest też ta strona dokumentalna/informacyjna - nie zapominajmy o tym. 

Ostatnie trendy na konkursach to fotografia ładna, dopracowana, wypieszczona. 

Fot. Greg Miller, National Date Festival, 2005 LINK

Pytanie brzmi: CZY JEST ONA PRAWDZIWA? CZY NASZ ŚWIAT TAK WYGLĄDA? Czy jest on idealny, wystudiowany, uporządkowany w samych ciepłych, pięknych kolorach? 

Ja osobiście często czuje się wkręcany przez tego typu fotografię udającą dokument. Czuję, że to nie jest prawda.

Bywają materiały w ten sposób zrobione i ja to kupuję:  http://www.bryanschutmaat.com/ 

fot. Bryan Schutmaat

Dlaczego? Gdyż inaczej jest jeżeli ktoś mi powie - portretowy materiał - w domyśle ustawka - i wtedy jest ok, to też dokument, ale sprawa jest postawiona jasno. 

Podsumowując całą "aferę". 

Konkurs jak konkurs. Nikt o nim za parę godzin nie będzie pamiętał. Nie ma co robić afery, tylko czasem przyjąć decyzję jury i postarać się zrozumieć, krytykując używać sensownych argumentów, lub zamilknąć na wieki :)  

PS. Chociaż ja mam ciągle w pamięci ostatni konkurs Gazety Wyborczej... SZKOŁA MISTRZÓW FOTOGRAFII. Tu nie umiałbym uargumentować wyborów jury - przykro mi :)
Specjalnie dla Was: 

wtorek, 24 września 2013

Zaproszenie na FP na Facebooku. Codzienna dawka ciekawych informacji ze świata fotografii dokumentalnej.

Blog Co z tą fotografią? to nie tylko blog :)

Serdecznie zapraszam również na funpage Co z tą fotografią? na FB: https://www.facebook.com/coztafotografia

Jeżeli chcesz być na bieżąco z newsami ze świata fotografii dokumentalnej i reportażu to zapraszam do polubienia strony :)

Codziennie świeża dawka zdjęć, linków do ciekawych materiałów, wydarzeń ze świata fotografii oraz artykułów.




poniedziałek, 23 września 2013

Zdjęcie tygodnia. Tomasz Lazar. Zdjęcie z projektu Teatr życia, 2008 rok

Czas na kolejną fotografię tygodnia.

Tym razem chciałbym zaprezentować Wam fotografię "młodego gniewnego" fotografa.


Fot. Tomasz Lazar, zdjęcie z projektu Teatr życia, 2008 rok





O autorze słów kilka:


Tomasz Lazar
(ur. 1985)

Absolwent informatyki na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym oraz Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie (dyplom pod opieką Izabeli Jarszewskiej i Tomasza Tomaszewskiego. Tomasz Lazar jest fotografem niezależnym. Jego prace reprezentowane są przez prestiżową galerię Clair. Fotograf jest również członkiem ZPAF i grupy fotografów ulicznych Un-posed. Autor był również uczestnikiem prestiżowych warsztatów Eddiego Adamsa. Lazar ma na koncie liczne sukcesy zarówno w konkursach międzynarodowych jak i polskich : m.in. nominację w kategorii „Deeper Perspective Photographer of the Year” w konkursie International Photography Award, Sony World Photography Award, International Photography Award, BZWBK Press Photo, Grand Press Photo, Grand Prix Fotofestiwalu w Łodzi. Najważniejszym osiągnięciem w dotychczasowej karierze Tomasza Lazara jest niewątpliwie najbardziej prestiżowa nagroda w konkursach fotografii prasowej World Press Photo 2012 (II miejsce w kategorii „People in the News” za zdjęcie momentu aresztowania uczestniczki protestów, które odbyły się na Wall Street). Prace fotografa znalazły się również w albumie „Mono”, który jest zestawieniem najlepszych fotografów świata wykonujących zdjęcia w czerni i bieli (Lazar znalazł się w gronie tak uznanych fotografów jak Trent Park z Magnum). Na koncie artysty są również liczne publikacje prasowe, w tym współpraca z „The New York Times” dla którego wykonał reportaż o Romach i ich problemach z asymilacją na Słowacji (2013). 

Ciekawym projektem (z którego pochodzi nasza fotografia tygodnia) Tomasza Lazara jest jego długoterminowy materiał „Teatr życia”, który tworzy od 2008 roku i w dalszym ciągu rozwija o nowe zdjęcia. Fotograf za rzeczone fotografie zdobył Grand Prix Fotofestiwalu w Łodzi. 

„Platon rozwinął pojęcie „Theatrum Mundi” – Teatru Życia – miejsca, w którym człowiek jest tylko marionetką, aktorem, którego zadaniem jest odegrać rolę. Życie jest natomiast planowane przez potężną istotę, znaną jako twórca (Demiurg, Bóg). Obecnie miejsce Demiurga zostało zajęte przez środki masowego przekazu, z którymi stykamy się na co dzień. Mają one coraz większy wpływ na nas, nasze życie i zachowanie. Ludzie, pod wpływem kultury masowej, zatracają się i gubią na granicy dwóch światów: świata realnego, w którym żyją, i świata stworzonego przez media.”

Cykl składa się z niezwykle pomysłowych, surowych formalnie, czarno białych fotografii w których dużą rolę, przy tworzeniu ogólnego klimatu tworzy światło, a raczej jego kreatywne wykorzystanie. 

"W rzadko spotykany sposób łączy ze sobą klasyczne podejście do fotografii dokumentalnej z odautorskim i subiektywnym spojrzeniem. Te czyste czarno-białe kadry i proste ujęcia zdecydowanie nie mieszczą się w kanonie tradycyjnej fotografii ulicznej. Tomek Lazar w niesamowity sposób zaklina rzeczywistość. Potrafi zwykłe codzienne życie miasta przedstawić w niekonwencjonalny i surrealistyczny sposób" - powiedział Krzysztof Candrowicz, dyrektor Łódzkiego Fotofestiwalu.

Twórczość Tomasza Lazara jest niewątpliwie godna zauważania. Fotograf doskonale „czuje” realizowane przez siebie materiały. Używa skomplikowanych formalnie kadrów, gdzie bardzo ważne jest światło, które buduje atmosferę na jego fotografiach. Przemyślane i dobrze ułożone materiały przenoszą nas, a właściwie naszą wyobraźnie do świata bohaterów zdjęć, czy miejsc w których zostały wykonane. Sam autor mówi o subiektywnym przekazie swoich zdjęć: „Raczej staram się przekazać swój punkt widzenia. Samo operowanie kadrem, kolorem, czy czernią-bielą – to już jest pewien rodzaj subiektywizmu, który wykazujemy w fotografii. Tak naprawdę, nie ma fotografii obiektywnej. Możemy tylko starać się coś dokumentować, tworzyć reportaż, który jest w jakiś sposób oddaniem rzeczywistości, ale to i tak zawsze będzie subiektywne. Choćby dlatego, że robi to dana osoba. Każdy z nas jest inny, ma inne przemyślenia, bagaż doświadczeń, inną wrażliwość – i to tworzy ten subiektywizm.”. Lazar do tej pory wykonywał czarno białe projekty, jednak w ostatnim czasie zaczął używać również koloru (projekt „Night Dancers”). Po obejrzeniu materiału nasuwają się skojarzenia z kolorystyką i klimatem filmów Davida Lyncha takich jak „Zaginiona autostrada”. Sam autor mówi: „Ostatnio wiele myślę o kolorze. Materiał, który robiłem dla „The New York Times” też jest w kolorze. Uważam, że powinno się próbować różnych typów fotografii zarówno kolorowej, jak i czarno-białej, ponieważ oba mogą rozwinąć.”. Autor ma również dużą zdolność do nawiązywania bezpośredniego, dobrego kontaktu z fotografowanymi osobami, co przekłada się na intymność jego zdjęć. Widać to również w rzeczonym projekcie. „Na pewno nie jest to prosty temat, ponieważ dziewczyny są dość negatywnie postrzegane. Często kiedyś trenowały balet, taniec towarzyski, pole dance czy jakąś inną formę tańca, a to jest ich źródło dochodu. To, że dodatkowo pokazują ciało, to inna sprawa, ale oprócz tego nie dochodzi tam do niczego więcej. Te dziewczyny mają dość ograniczone zaufanie. Sporo czasu trzeba było poświęcić, żeby je przekonać, porozmawiać, wytłumaczyć, o co chodzi.” Fotograf wymienia również cechy jakie powinien posiadać reporter przy realizacji tak trudnego i intymnego projektu: „Musi być otwarty w stosunku do ludzi, nie bać się rozmawiać. Słuchać człowieka, a nie mówić o sobie. Rozmawiając, słuchając opowieści danej osoby, może się okazać, że dowiemy się rzeczy, które pokierują nas w taką stronę, że uda się zrobić dobre zdjęcia.”. 

Osoba Tomasza Lazara i jego doświadczenia zawodowe znakomicie obrazują również obecną sytuację na  rynku fotografii prasowej, czy reporterskiej w Polce i na świecie. Nie cichną ostatnio dyskusję na temat kryzysu i dużych zmian jakie zachodzą na polu rynku medialnego. Sytuacja młodych ludzi próbujących realizować swoje marzenia zawodowe, czy pasję jaką jest fotografia dokumentalna mają utrudnioną sytuację „Wydaje mi się, że kryzys jest wszechobecną rzeczą, ale zawsze można próbować szukać luki w rynku, wysyłać prace na konkursy, robić swoje projekty, pokazywać je i zostać dostrzeżonym. To mi się udało, z czego się bardzo cieszę i zachęcam innych do takiej formy. Zawsze może się udać.” Sam Tomasz Lazar mówi, że utrzymuje się głównie z fotografii komercyjnej: „ … głównie utrzymuje się z fotografii komercyjnej – to jest to, co daje mi pieniądze na życie i realizację własnych projektów. Staram się czasami gdzieś wpleść reportaż w tę fotografię. Zdarza mi się realizować reportaże dla prasy – ostatnio dla „The New York Times”. Odpowiada również na pytanie, czy możliwe jest utrzymanie się tylko i wyłącznie z fotografii dokumentalnej: „To możliwe, nie mówię, że nie, ale ciężkie. Jeżeli jesteśmy etatowymi reporterami w redakcji jakiejś gazety, to tak naprawdę pracujemy od poniedziałku do piątku, czasami również w weekendy, i ciężko jest jeszcze realizować własne projekty. Trzeba podjąć decyzję – albo decydujemy się wyłącznie na reportaż, albo dopuszczamy możliwość zaangażowania się także w inne typy fotografii.” Jak widać jednak po rozwoju zawodowym fotografa dobra fotografia zawsze się obroni, a młodzi fotografowie mogą na przykład brać udział w licznych konkursach szukając swojej niszy i możliwości rozwoju: „Myślę, że to jeden z dobrych kierunków rozwoju dla młodych fotografów. Przy natłoku zdjęć, z jakim mamy obecnie do czynienia, młodej osobie ciężko jest się wybić. Konkursy bardzo w tym pomagają. Jeśli wyślemy prace na konkurs zagraniczny, może się okazać, że odmieni to nasze życie. Może nawet nie życie, ale jest szansa, że więcej ludzi nas zauważy, dzięki temu możemy nawiązać jakieś ważne kontakty, które w przyszłości zaprocentują.”

Strona autora: 

Blog autora: 

Źródła: 

czwartek, 19 września 2013

Co z tą fotografią dokumentalną? Dokument fotograficzny na świecie. Część 2. August Sander

Fotografia dla wszystkich – dalszy rozwój społecznego aspektu fotografii dokumentalnej. August Sander.

Fot. August Sander, Pomocnik murarza, 1928 rok

Ciekawą postacią, która zapisała się na kartach fotografii dokumentalnej był niemiecki fotograf August Sander. Jego zawodowym celem, który sobie wyznaczył było stworzenie typologii ludzi XX wieku. Owa praca miała składać się z 45 albumów, które pokazywać miały klasy społeczne. Zadanie postawione przez Sandera w swoich założeniach miało ukazać obraz tamtych czasów. Fotograf skupił się na szerokim spektrum postaci. 

Fotografował : 
  • rolników 
  • mieszkańców małych miasteczek 
  • rzemieślników z wielkich aglomeracji 
  • nowoczesnych przemysłowców
  • proletariat 
  • burżuazję 
 Fot. August Sander, Malarz Heinrich Hörle, 1928 rok

Fot. August Sander, The Foster Mother, 1930-31 rok

Poprzez pokłon w stronę praktycznie wszystkich grup społecznych dokumentalna praca fotografa mogła trafiać do szerokiego gremium odbiorców i w miarę obiektywnie pokazywać czasy w których Sander żył i fotografował. Jego portrety ukazują zazwyczaj całe sylwetki fotografowanych osób w ich naturalnym otoczeniu. Pozowane fotografie, na których wzrok fotografowanych osób w dużej mierze zwrócony jest w kierunku fotografa daje poczucie bezpośredniości i dialogu z bohaterami zdjęć. Autor w ten sposób mógł zaznaczyć, że żadne z wykonanych ujęć nie jest przypadkowe - od momentu wyboru odpowiednich modeli, którzy zdaniem Sandera przejawiają charakterystyczne cechy danej grupy społecznej, aż po wykonanie samego zdjęcia. Na samych fotografiach można wyczuć również dystans autora do fotografowanych osób, przez co zachował on pewien rodzaj obiektywności i nie przejawia swoich poglądów na temat żadnej z fotografowanych grup. Alfred Doblin we wstępie do jedynego wydanego albumu Sandera pisze o tajemnicy tych zdjęć : 


„Wystarcza już samo odejście od punktu widzenia naukowca, historyka, filozofa lub ekonoma. Nagle stajemy się obcy sami dla siebie i uczymy czegoś o sobie. (…) Tak jak anatomia porównawcza pozwala nam pojąć istotę natury i historię powstania różnych narządów, tak autor ten uprawia fotografię porównawczą”1


Można pokusić się o stwierdzenie, że zdjęcia Sandera ukazują (mimo późniejszej próby ideologicznego przywłaszczenia ich przez narodowych socjalistów) społeczeństwo w trudnym okresie przełomu kulturowego, który cechował się atmosfera pełną napięć i przeciwieństw. Sander sam przekonany, że aparatu fotograficznego nie da się oszukać pisze, że : „Musimy umieć dostrzegać i akceptować prawdę. Przede wszystkim jednak powinniśmy tę prawdę przekazywać inny ludziom i naszym potomkom, niezależnie od tego , czy jest dla nas korzystna, czy nie. Jeśli jako zdrowy człowiek jestem tak śmiały, że widzę rzeczy takimi, jakie są, a nie jakie powinny lub mogłyby być, to proszę o wybaczenie, ale nie potrafię inaczej”.2

Fot. August Sander, Cukiernik, 1928 rok


1.Alfred Doblin, Wprowadzenie, w : August Sander, Antlitz der Zeit. 60 Aufnahmen deutscher Menschen des 20. Jahrhunderts, Monachium 1929, ponowne wydanie 1976

2.Ibidem

Ciekawe linki: 
  • Wywiad Hugo Worthy, kuratorem New Walk Museum & Art Gallery



wtorek, 10 września 2013

Co z tą fotografią dokumentalną? Dokument fotograficzny na świecie. Część 1.


Dokument fotograficzny lub inaczej mówiąc fotografia dokumentalna jest odrębną i mocno rozbudowaną dziedziną fotograficzną. Odnosi się ona do ważnych wydarzeń z życia ludzi, świata przyrody czy wręcz wszystkiego tego co nas otacza. Obrazuje, pokazuje i odkrywa miejsca, ludzi i historie nieznane, ukryte, zakazane lub trudne do zobaczenia. Początków fotografii dokumentalnej można doszukiwać się już poprzez oglądanie i analizowanie pierwszych dagerotypów przedstawiających ruiny Bliskiego Wschodu, Egiptu lub dzikich terenów Stanów Zjednoczonych. Dobrym przykładem pierwszych dokumentów fotograficznych będą prace 19 wiecznego archeologa Johna Beasly Greene, który podróżował po Numbii, w latach 50 dziewiętnastego wieku fotografując ruiny znajdujące się w tym regionie. Kolejnym przykładem może być praca francuskich fotografów: Henri Le Secq, Edouarda Denisa Baldus i Gustave Le Gray pracujących dla powołanej przez władze francuskie Commission des Monuments historiques, która miała za zadanie udokumentowanie szybko znikającego architektonicznego i ludzkiego dziedzictwa narodowego. 
Dzięki serii technicznych udogodnień fotografia dokumentalna wkroczyła na nowy poziom. W roku 1871 kłopotliwą mokrą płytę zastąpiono płytą suchą, udoskonalono również precyzyjność obiektywów, a już rok później udoskonalono i upowszechniono metodę przesyłania obrazów przez telegraf. Kolejną rewolucją był wyczyn mechanicznego zrastrowania fotografii (1880r.) i opublikowania jej w gazecie. Następnie w roku 1884r. wynaleziono i wprowadzono do użytku rolki z filmem. Dzięki wymienionym udogodnieniom fotografia dokumentalna mogła wkroczyć w nowy etap – masowej komunikacji. Zdjęcia mogły teraz służyć nie tylko do ilustracji poglądów lub uwypuklaniu danego punktu widzenia, lecz także przekazywaniu informacji. Od tego momentu możemy zaobserwować coraz większe zainteresowanie fotografów i odbiorców ciekawych świata fotografiom, w tym w dużej mierze fotografiom dokumentalną, która to ten świat nieodkryty im przybliżała. 
Można stwierdzić, że poważna fotografia dokumentalna zaczęła się od dokumentowania wojny lub jej skutków. W 1855r. prawnik z wykształcenia Roger Fenton zmierzył się z zadaniem wykonania dokumentacji wojny krymskiej. Celem rzeczonej dokumentacji miało być załagodzenie nastrojów brytyjskiego społeczeństwa. Fenton przebywał w rejonie konfliktu około cztery miesiące, opuszczając front tuż przed krwawą bitwą o Sewastopol. W tym czasie zachorował na cholerę i przeżył załamanie nerwowe. Po powrocie fotograf został okrzyknięty bohaterem, jednak jego fotografie, ze względu na wiktoriańską moralność nie odzwierciedlały prawdziwego obrazu wojny – były pozbawione okropieństw wojny. Z perspektywy czasu można rozpatrywać je jako paradoksalną próbę zobrazowania konfliktu zbrojnego bez pokazywania przemocy. 
Kolejnymi fotografami, którzy zapisali się na kartach historii początków fotografii dokumentalnej związanej z wojną byli Alexander Gardner, Timothy O'Sullivan oraz James Gibson. Znaczącymi fotografiami w ich archiwum stały się mocne obrazy przedstawiające bitwę pod Gettysburgiem (1863). Dokument ten stanowi realistyczną interpretację owej potyczki, która nie nosi cech patriotycznego bohaterstwa.


Fot. Timothy H. O'Sullivan, Gettysburg, 1863 rok
W następnych latach możemy zaobserwować zwrot i ukierunkowanie fotografii dokumentalnej również na problemy społeczne. Bodźcem dla powstania pierwszych tego typu fotografii była sytuacja w Stanach Zjednoczonych związana z dyskryminacją i postępującą industrializacją. W roku 1970 Duńczyk Jacob August Riis przybył do Ameryki. Będąc trzy lata bezdomnym i bezrobotnym znakomicie rozumiał problemy i trudną sytuacje imigrantów. Dokumentując nędzę i przemoc zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej i zdobył zatrudnienie w New York Tribune. Jego znaczące publikacje książkowe zawierające fotografie, teksty i rysunki (How the Other Half Lives (1890) i Battle with the Slum (1902)) odczytano jako pierwsze manifesty fotograficzne krytykujące sytuację polityczną i społeczną w Stanach Zjednoczonych.   


Fot.  Jacob Riis, Bandit's Roost, 1888 rok

(fotografia była prezentowana jako zdjęcie tygodnia ZOBACZ: LINK )
Tematy społeczne, w tym głównie tematyka dzieci towarzyszyły pracy twórczej fotografa Lewisa Hine'a, który z wykształcenia był socjologiem oraz pracował początkowo jako nauczyciel. Fotografował między innymi imigrantów na wyspie Ellis, w slumsach Chicago, Waszyngtonu czy Nowego Jorku oraz w kopalniach Pittsburgha. Dzięki jego fotografiom ukazującym problem nielegalnego zatrudniania i złego traktowania dzieci postanowiono uchwalić ustawę o ochronie ich praw. Następnym etapem w twórczości Hine'a była dokumentacja pierwszej wojny światowej na zlecenie Czerwonego Krzyża. Fotograf po powrocie próbował wrócić do tematów społecznych, jednak w jego fotografiach zaczęło dominować rozczarowanie spowodowane słabym zaangażowaniem społeczeństwa amerykańskiego w sprawy społeczne. Ostatnią publikacją autora był album Men at Work (1932) uwieczniający heroiczną budowę i ciężką pracę robotników przy Empire State Building. Ostatecznie Hine mimo wsparcia środowiska popadł sam w nędzę. 




Fot.  Lewis Hine, Newsies at skeeter branch, St Louis, 1910 rok 

(fotografia była prezentowana jako zdjęcie tygodnia ZOBACZ: LINK )

Dokumentaliści postanowili zmierzyć się również z tematem otaczających ich, często ginących lub zmieniających się kręgów kulturowych. W roku 1871 William Hendy Jackson podczas wyprawy naukowej do Yellowstone wykonał dokumentację tego regionu. Jego fotografie zostały wyjątkowo dobrze odebrane przez opinię publiczną i między innymi dzięki nim cały region stał się pierwszym parkiem narodowym. W tym samym czasie Ameryka musiała zmierzyć się ze słowami generała Shermana : „dobry Indianin to martwy Indianin”. Pierwotni mieszkańcy Ameryki Północnej stali się obiektem nienawiści rasowej i ich populacja ciągle się zmniejszała. Temat ten zainteresował dwójkę fotografów : Adama Clarka Vromana i Edwarda Sheriffa Curtisa. We własnym zakresie postanowili oni uwiecznić na fotografiach rdzenne plemiona Siuksów, Hopi i innych. Vroman dzięki zaprzyjaźnieniu się z przedstawicielami zagrożonej kultury w roku 1894 wykonał ich doskonałe, skromne i szczere portrety. Curtis fotografował na terenie przyległym do Seattle, następnie wyprawił się na Alaskę, gdzie spotkał Eskimosów. Jego fotografie pokazują stosunek fotografa do cywilizacji i kultury/świata chrześcijańskiego. Badacze twierdzą, że Curtis często przybywał na miejsce zbyt późno. Wiele kultur indiańskich zdążyła już np. wyginać, z tego względu fotograf zaczął stosować zabiegi inscenizacyjne (np. przygotowywanie kostiumów). 


Fot.  Adam Clark Vroman, Ah-del-stohne (Straight Shooter), Navajo, 1903 rok
Również w Europie fotografowie dokumentaliści tworzyli materiały godne uwagi. Wyjątkowo nastrojową dokumentację nędznego, zwyczajnego życia ludzi z własnego kręgu kulturowego wykonał Rosjanin Maksym Dmitrijew. Fotograf w roku 1890 wydał album ukazujący obraz ludzi żyjących w tamtym okresie nad Wołgą. Dmitrijew zajmował się również tematyką nędzy w czasach klęski nieurodzaju (1891/92) oraz losu bezdomnych w noclegowniach. 

Fot.  Maksym Dmitrijew, Targ w Nizhny, 1890 rok

To dopiero początek opisu kształtowania się fotografii dokumentalnej jako samodzielnego gatunku. Niebawem na blogu pojawi się kolejna część opisująca między innymi takich twórców jak August Sander. Zajmę się również tematem wykorzystania fotografii dokumentalnej jako propagandy, początkami reportażu i fotografii prasowej oraz całą resztą tematyki związanej z dokumentem światowym. Później przyjdzie  czas również na dokument polski. Zapraszam :)   

wtorek, 3 września 2013

Zdjęcie tygodnia. Anders Petersen, Mental Hospital, 1995 rok

Czas na kolejną fotografię tygodnia na blogu.

Tym razem coś bardzo mocnego. Fotografia autorstwa Andersa Petersena z serii Mental Hospital porusza wszystkie zmysły.


fot.  Anders Petersen, Mental Hospital, 1995 rok 



O autorze słów kilka:

Anders Petersen, ur. 1944 , jest szwedzkim fotografem, który znany jest ze swoich intymnych, poruszających i mocnych projektów fotograficznych. Najsłynniejszym projektem fotografa jest “Café Lehmitz” (1967-1970). Fotograf w rzeczonym projekcie zajął się problemami prostytutek, transwestytów, alkoholików i narkomanów.




Styl fotografa można określić jako intymna, socjologiczna, bardzo bliska i dogłębna współpraca z ludźmi.


"Fotografując zostawiam swój mózg na poduszce. Fotografuję sercem i żołądkiem". 

Idealnym zobrazowaniem stylu pracy fotografa nad projektem jest wywiad pokazujący jak Petersen pracuje:



Niezwykle ciekawy jest również projekt "SOHO".

 




Bonus: 

- strona autora: http://www.anderspetersen.se/ 

- warsztaty z Petersenem:
część pierwsza:


część druga:




- strona galerii VU', gdzie można zakupić prace autora: http://www.galerievu.com/artiste.php?id_photographe=23


Jakie Wy macie odczucia oglądając fotografie Petersena? 
Jak działa na Was taka fotografia i niezwykła intymna relacja - fotograf - bohater? 

Chętnie dowiem się tego w komentarzach. 


Receive All Free Updates Via Facebook.