Wielkimi krokami zbliża się 11 listopada. Niegdyś święto radosne, obchody Narodowego Święta Niepodległości. Upamiętnienie rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległego bytu państwowego w 1918 roku, po 123 latach od rozbiorów.
Fot. archiwum NAC, Warszawa, 1935 rok
Od kilku lat hucznie obchodzone w stolicy pod hasłem (może również wywodzącym się z historii odbudowy stolicy) poda Pan cegłę, a następnie w ramach narodowego sportu, ciśnie ją Pan jak najdalej. Koniec żartów - miało być na poważnie, o fotografii... :)
Uznajmy, że obecnie Narodowe Święto Niepodległości jest potencjalnie niebezpiecznym wydarzeniem.
Co czyha na fotografa/reportera chcącego sfotografować to wydarzenie?
- Praca w tłumie ludzi
Jeżeli źle czujesz się w tłumie i nie umiesz poruszać się między masą ludzką - zrezygnuj z fotografowania. Tłum, jak to tłum charakteryzuje się często nieprzewidywalnymi zachowaniami. Nikt nie będzie patrzył, że jesteś "Panem Fotografem" i że Twój cenny obiektyw jest warty dwie średnie pensie (ktoś może oczywiście ucieszyć się z tego faktu, ale o tym później). Łokcie, buty, brzuchy - to wszystko w tłumie może kosztować Cię trochę zdrowia i pieniędzy. Dodatkowo możesz spotkać się z nieprzychylną reakcją na fotografowanie - wystarczy jeden sygnał od jednej osoby i tłum, czy grupa osób może "nerwowo" na ciebie zareagować. Zauważmy, że w pewnych środowiskach (np. środowiska kiboli) możesz zostać uznany np. za "pana z Agory" i wtedy sytuacja, mówiąc krótko stanie się nieprzyjemna. Dodatkowo w tłumie zawsze znajdzie się kilka osób, które jest tam nieprzypadkowo, ale z zupełnie innego powodu. Mowa o kieszonkowcach i innego rodzaju "rzezimieszkach" dla których twój plecak, portfel, czy aparat może być ciekawym kąskiem. Gdy fotografujemy przechodzimy w stan zupełnego skupienia i wydaje mi się, że łatwo paść ofiarą rzeczonych. Znam przypadki, gdy podczas fotografowania, wydawałoby się pokojowego wydarzenia "Jezus na stadionie" fotografowi zaginął w dziwnych okolicznościach telefon, no chyba, że był to cud :)
Fot. Adrian Wykrota, 11 listopada, Warszawa, 2012 rok
- Trudne warunki
Prozaicznie rzecz ujmując, prawie jak na przystanku Woodstock: "zaraz będzie ciemno". Musisz być przygotowany na to, że nie będzie to ustawiana sesja, czy plener podczas złotej godziny. Listopadowa pogoda w naszej szerokości geograficznej, o tej porze roku bywa kapryśna. Szybko robi się ciemno, często pada deszcz - ogólnie jest nieprzyjemnie. Przyda się aparat z dobrym ISO, jasne obiektywy i może lampa błyskowa. Z drugiej strony, ja osobiście lubię fotografować w takich warunkach. Kreatywność należy do Was - można to wykorzystać na plus, jest to jednak trudne i trzeba mieć pomysł (i chyba jednak trochę warsztatu), żeby widzieć jak to zrobić. Ułatwieniem jest to, że centrum Warszawy jest dość dobrze oświetlone w porach wieczornych.
Fot. Adrian Wykrota, 11 listopada, Warszawa, 2012 rok
Dodatkowo musisz być przygotowany na to, że służby porządkowe i tłum stworzą Ci różne efekty specjalne. Gaz, armatki wodne, dym, petardy, race i kamienie. Musisz być przygotowany. Nie mówię tylko o przygotowaniu typu: kask, maska gazowa, tłuste mleko na załzawione oczy, czy zwykła chustka do wycierania twarzy. Musisz przewidywać. Tutaj pojawia się zasadnicze pytanie. Co chcesz sfotografować? Jeżeli chcesz, lub musisz (bo to Twoja praca) zrobić zdjęcia newsowe i chcesz być w centrum wydarzeń - może Ci się oberwać. Warto mimo wszystko śledzić rozwój wydarzeń, bo zdrowie ma się jedno. Zazwyczaj czuć, że coś grubszego kroi się w powietrzu i możesz to fotografować, wtedy zostań i uważaj. Jeżeli nie czujesz się pewnie - odpuść. Prawda jest taka, zgodnie z tym jak mawiał Capa, że szerokie szkło i bliskość to dynamizm na zdjęciach, wtedy one są najlepsze, ale pamiętaj - nic na siłę.
Fot. Adrian Wykrota, Strajk HCP, Poznań, 2009 rok
- Czy warto?
Prawda jest taka, że nie będziesz tam sam. Razem z Tobą będzie przynajmniej setka innych reporterów i ogólnie fotografujących. Takie tematy wydają się z pozoru łatwe. Masa ludzi, coś się dzieje, każdemu można zrobić zdjęcia. Tutaj pojawia się problem. Jeżeli nie masz przemyślanej koncepcji jak chcesz takie wydarzenie sfotografować, zrobisz podobne zdjęcia do 90% fotografów na tym wydarzeniu. Będzie to pewnie dobre jako fotografia newsowa, ale jeżeli ma być to ciekawy, nieoczywisty i własny reportaż pojawia się problem. Można kombinować na wiele sposobów - od doboru środków formalnych (np. aparat, lampa błyskowa, czy np. obiektyw tilt-shift), po znalezienie nośnego i dobrego tematu.
Przykład wybrania innych środków formalnych (stary aparat analogowy, proste, dosadne portrety).
Fot. Adrian Wykrota
Fot. Adrian Wykrota
TO NIE JEST ŁATWE. Powiedzmy, że wymyślisz sobie, że sfotografujesz kibiców z miasta X podróżujących pociągiem, "rozentuzjazmowaną" grupą, na to wzniosłe wydarzenie. Wsiadasz z nimi do pociągu. Nieśmiało fotografujesz, wszystko jest dobrze, chcesz im towarzyszyć aż do powrotu, w głowie masz już World Press Photo, aż tu nagle... Jeden z Twoich towarzyszy podróży rzuca, że jesteś wtyką i szpiegujesz ich z aparatem. Wtedy dziękujesz Bogu, czy komu tam chcesz, że jest Wars i pan "Zenek vel. kiepska jajecznica" pozwoli Ci się tam schować. Gdzie był błąd? Fotograf nie był przygotowany. Nie rozpracował tematu i nie zdołało mu się dobrze wejść w grupę osób, która mu nie zaufała, a przecież nie chciał zrobić nic złego...
Kończąc. Jest to ważne, ale i niełatwe wydarzenie do sfotografowania. Warto mieć swój własny, autorski pomysł co chcesz zrobić - newsa, dokument, reportaż czy swój esej. Moim zdaniem w głowie trzeba mieć fakt, że jest tyle innych, może z pozoru mniej ciekawych i spektakularnych wydarzeń, czy małych historii, które warto sfotografować. Dodatkowo nie będziemy pracować w tłumie, nie tyle ludzi co fotografów. Może w takich warunkach będziemy w stanie rozwinąć bardziej skrzydła?
Kończąc. Jest to ważne, ale i niełatwe wydarzenie do sfotografowania. Warto mieć swój własny, autorski pomysł co chcesz zrobić - newsa, dokument, reportaż czy swój esej. Moim zdaniem w głowie trzeba mieć fakt, że jest tyle innych, może z pozoru mniej ciekawych i spektakularnych wydarzeń, czy małych historii, które warto sfotografować. Dodatkowo nie będziemy pracować w tłumie, nie tyle ludzi co fotografów. Może w takich warunkach będziemy w stanie rozwinąć bardziej skrzydła?
Fot. Adrian Wykrota, reportaż Za Szybą, Poznań, 2013 rok
Powodzenia i uważajcie na siebie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz