czwartek, 19 lutego 2015

Kapcie, gazety i obrazki, czyli o powstającej w Poznaniu galerii fotografii.

Drodzy czytelnicy. Drogie fotografki, fotografowie i fotograficy. Fani fotografii. Pamiętacie pewien rekwizyt, który prawie zawsze towarzyszył nam na upragnionych wycieczkach szkolnych? Pewien znak czasów i różnych zastosowań - od bicia rekordu najdłuższego ślizgu, po ilość przewróconych tabliczek z napisem "nie dotykać". Kapcie. Muzealne kapcie - symbol ówczesnego, bezpośredniego kontaktu z kulturą.



Przed wybuchem II wojny światowej, minister wojny Wielkiej Brytanii na spotkaniu z premierem Winstonem Churchillem: "Niemcy się zbroją, wojna jest nieunikniona, potrzebujemy więcej pieniędzy na zbrojenia". Churchill: "No dobrze, ale w takim razie musimy skądś przesunąć fundusze, jakieś propozycje?" Minister: "To może z kultury?" Churchill: "To czego w takim razie będziemy bronić?"

Czasy się zmieniły, choć nie zawsze mam takie wrażenie (Ukraina). Instytucje kultury się zmieniają. Środków ciągle brakuje, ale tak jest zawsze (choć tegoroczne dotacje z Ministerstwa Kultury trochę martwią - śladowa ilość pieniędzy na fotografię). Nie chodzi jednak o to, żeby narzekać. Powstaje w Polsce coraz więcej miejsc, które w atrakcyjny i przystępny sposób przekazują wiedzę o kulturze, sztuce oraz innych bardzo istotnych aspektach związanych z rozwojem naszego społeczeństwa.

Fotografia zmienia się równie szybko. Żyjemy w kulturze przepełnionej obrazami, w tym fotografiami. To życie szybkie, natychmiastowe, często bezkompromisowe. Fotografia reporterska, czy dokumentalna straciła swoje miejsce i wysoką pozycję w prasie. Nie ma na to czasu, pieniędzy i chęci. No bo po co, drodzy czytelnicy, gazeta ma wysyłać ślamazarnego dokumentalistę na dwa miesiące, na drugi koniec świata, skoro liczą się kliknięcia w sieci i informacja tu i teraz. Za przykład może posłużyć francuska gazeta Libération, która zdecydowała się na odważny krok i usunęła ze swojego papierowego wydania wszystkie fotografie (LINK)




Nie dyskredytował bym jednak gustu i wiedzy odbiorców. Wszak fotografia to bardzo popularne medium, którym ludzie chcą i lubią się zajmować/posługiwać. To nie jest ich wina, jakimi obrazami są "traktowani".

Na szczęście obserwujemy pewien fenomen, ruch, który zaprowadził wytrwałych ludzi opowiadających o świecie obrazem z małego czarnego pudełka do galerii, księgarni, festiwali. Powstaje wiele świetnych projektów, często wykonywanych za własne pieniądze, z własnego pomysłu i dzięki przełamywaniu własnych barier. Nadal opowiadamy o świecie. Fotografujemy, edytujemy, popadamy w mody na kwadraty, czy inne formaty, ale działamy. Sposoby prezentacji i ciężar finansowania tej pracy się jednak zmienił. Pokazujemy prace na wystawach, uczestniczymy w festiwalach, publikujemy książki.

Podstawowa funkcja fotografii dokumentalnej to opowiadanie o ludziach, świecie nas otaczającym. Mogą to być pięknie wystudiowane fotografie budynków w formacie 6x7, kolodionowe portrety, czy zrywkowe Polaroidy rzeczy, ale nadal opowiadamy o tym co ważne, bliskie człowiekowi. Nasza praca doceniana jest zazwyczaj po latach, taka jest kolej rzeczy i funkcja fotografii dokumentalnej. Nic szybko w tym fachu się nie dzieje.

W związku z powyższymi zmianami potrzebujemy nowych miejsc prezentacji fotografii. Miejsc, które za główny cel obierają edukację poprzez fotografię, nie na odwrót. Miejsc, których w Polsce, tym samym w Poznaniu brakuje. Ważne są, i owszem, teorie Sekuli, Barthes'a, czy Sontag oraz osobiste projekty "o fotografie",  ale potrzebujemy przestrzeni, gdzie dowiemy się bardziej o otaczającym nas świecie i o tym jak go opisywać naciskając spust migawki, niż o rozmyśleniach teoretycznych i konceptualnych wizjach. Potrzebujemy nauki interpretacji zdjęć, czytania ich. Wybierania z natłoku obrazu tych wartościowych, najważniejszych, które za kilka, czy kilkanaście lat pozwolą nam na pokazanie - taki był nasz świat, tu żyliśmy. Spójrzmy na pierwszą lepszą historię fotografii. Jakie zdjęcia tam trafiają? Czy tylko takie, które mają piękną formę, czy takie w których jest i forma i treść w pełnym wachlarzu wspaniałości?

Doszliśmy, ciemnymi zaułkami nowomowy do sedna tego wywodu. W Poznaniu powstaje, lub jak kto woli, rodzi się w "małych bólach" galeria fotografii. Może nie pierwsza, może nie najważniejsza, ale z podniesionym czołem prezentująca i opisująca zjawisko "pokazywania świata". Nowoczesna i otwarta na pewno!

Galeria, której TAK powiedziało już grubo ponad 4000 osób, za co serdecznie dziękujemy! LINK

Pokazuje to nam i innym, że takiego miejsca w Poznaniu brakuje.

Nasze działania opierają się na bliskim kontakcie społeczności lokalnej Poznania oraz turystów przybywających do naszego miasta ze sztuką fotografii w sposób otwarty, bezpośredni i bezpłatny poprzez:

- multimedialne wystawy najlepszych polskich i zagranicznych fotografów dokumentalnych

- spotkania autorskie z twórcami, wymianę doświadczeń

- warsztaty fotograficzne dla dzieci, młodzieży oraz osób dorosłych

- przeglądy portfolio młodych twórców

- pokazy slajdów, filmów o fotografii i multimediów fotograficznych (fotokasty, prezentacje multimedialne, albumy interaktywne)

- akcje outdoorowe – wystawy plenerowe, pokazy zdjęć w miejscach publicznych

Biorąc pod uwagę, i czerpiąc z doświadczeń innych chcemy umocnić i rozwinąć naszą współpracę z kulturalnymi organizacjami międzynarodowymi w szczególności z naszymi parterami:

- Universität Hannover – katedra fotografii uniwersytetu w Hanowerze – Niemcy

- KAUNAS PHOTO - festiwal fotografii w Kownie – Litwa

- PhotoART Centrum Koszyce – Słowacja

- kuratorzy z Ukrainy, Czech, Rosji


Staramy się. Nie jest to rzecz łatwa, wymaga czasu, ale na początku udało nam się zdobyć skromne środki z kulturalnego budżetu miasta Poznania. Dobry start jest.

Znaleźliśmy lokal przy ulicy Głogowskiej:







Nie jest to ideał. Stan widoczny na zdjęciach. Przebieg spory. Handlarz nie płakał jak sprzedawał. Wymaga pracy i środków na przystosowanie. Metraż nie powala (70m2). Ale JEST. Ma klimat, ma też piękny korytarz i dziedziniec, na którym można zorganizować np. pokaz slajdów... Najważniejsza jest też masa ludzi, którzy oferują swoją pomoc i zaangażowanie. Historię też ma ciekawą - niegdyś mieściła się tu wypożyczalnia kaset video oraz klub. Wypożyczalnia nazywała się Erotica. Klub Extreme... Jesteśmy po spotkaniu z ZKZL (zarządcą lokalu). W marcu zaprosimy Was na pierwsze zwiedzanie.

Działamy, szukamy wsparcia dla idei z każdej możliwej strony.


Jedno jest pewne chcemy stworzyć miejsce, które można nazwać centrum fotografii. Miejsce do którego, drogi czytelniku, przyjdziesz z chęcią, bez strachu i stresu oceny. Miejsca, gdzie przy dobrej kawie i długiej rozmowie nauczymy się czegoś od siebie. Tytułowe kapcie nie będą Ci potrzebne.

7 komentarzy:

  1. Wspaniale że duch nie ginie w narodzie i że nadal powstają takie wspaniałe inicjatywy. Kulturę trzeba rozwijać, ponieważ coraz o nią trudno, a wszystko zależy właśnie od takich przedsięwzięć jak to. Wspaniale. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna inicjatywa. Nic tylko się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Ja od niedawna interesuję się fotografią, ale bardzo lubię czytać o jej historii. Niedawno zaczęłam swoje prace drukować i oprawiać w antyramy w mieszkaniu. Daje to serio cudowny klimat! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Ja właśnie wydrukowalam kilka starych zdjec i powiesilam sobie jako plakaty. Udalo sie to zrobic z pomoca firmy Reprotechnika zobacz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na tym blogu każdy może przeczytać bardzo ciekawy artykuł. Sam na pewno na tym blogu zostanę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze się czyta takie historie, lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń

Receive All Free Updates Via Facebook.