Henri Cartier-Bresson (1908 – 2004) był jednym z najwybitniejszych fotografów, który reprezentował generację „zmiany”. Zmiany fotografii z czystego rzemiosła w rozpoznawalną dziedzinę sztuki. Co najciekawsze nie do końca akceptując stwierdzenie, że fotografia stała się sztuką.
Fot. Henri Cartier-Bresson, Juvisy,France, 1938 rok
Malarstwo. Malarz, który czasem fotografuje oraz fotograf, który czasem maluje.
Znalezienie biografii tak znamienitego artysty nie powinno być trudne. Niestety okazuje się, że jest inaczej. Przeszukując zasoby w poszukiwaniu definicji fotografii, możemy wysnuć pierwsze pytanie. Czy fotografia jest formą sztuki? Gdy zwrócimy uwagę na definicję zawartą w „The online Concise Oxford Dicionary of Art and Artist” możemy założyć, że nie jest. Znajdziemy tam bowiem jedynie artystów, którzy czasem robili zdjęcia (np. David Hockney), ale nie znajdziemy artystów fotografików, którzy czasem malowali, tak jak Henri Cartier-Bresson.
Cartier-Bresson zaczynał swoją artystyczną przygodę nie z fotografią, lecz z malarstwem właśnie. Stało się ono jego pasją we wczesnym dzieciństwie. Sam mówił: „malarstwo stało się moją obsesją od czasu gdy mój „mityczny ojciec” (brat mojego ojca) wprowadził mnie do swojej pracowni podczas świąt Bożego Narodzenia w 1913r., gdy miałem 5 lat. Wtedy zacząłem żyć w atmosferze malarstwa”. Utalentowany malarz, wujek Bressona zmarł podczas I wojny światowej, gdy ten miał 12 lat. Pasja do malarstwa jednak pozostała.
Po skończeniu szkoły Henri Cartier-Bresson uczęszczał na zajęcia z Andre Lhote - mniej znanym malarzem w jego paryskiej pracowni. Nieodpartą ambicją jego nauczyciela było ujednolicenie kubistycznego podejścia do rzeczywistości poprzez klasyczne formy sztuki. Podczas malowania Cartier-Bresson czytał Dostojewskiego, Marksa, Hegla czy Freuda. Lhote zabierał go często do Luwru by poznał klasyków sztuki, jak również do galerii sztuki by poznawać sztukę współczesną.
Bresson w następujący sposób mówi o swoim nauczycielu : Lhote „nauczył mnie czytać i pisać. Jego traktaty o figurach i krajobrazach są moimi podstawami.... spotkałem go tuż przed jego śmiercią (w 1962). „Wszystko zawdzięczasz swojemu treningowi jako malarz”, podsumował moje poczynania fotograficzne.”
W pewnym momencie Cartier-Bresson zaczął czuć się nieswojo z dość „sztywnym” podejściem swojego nauczyciela do sztuki. Jednakże zaczerpnięte nauki pozwoliły mu czuć się swobodnie w podejmowaniu rozważań nad artystyczną formą i kompozycją, nawet nie w malarstwie, a w fotografii właśnie.
W tym okresie, w całej Europie, zaczęły masowo powstawać szkoły fotograficznego realizmu.
“Crush tradition! Photograph things as they are!”(„Skruszmy tradycje. Fotografujmy rzeczy jakimi są!”)
W centrum tej rewolucji pojawił się surrealistyczny ruch powstały w 1924r.
Sam Bresson twierdzi, że został naznaczony surrealizmem. Niekoniecznie malarstwem surrealistycznym, ale raczej koncepcją Andre Bretona mówiącą o roli spontanicznego wyrażania siebie, intuicji, przyzwolenia do rewolucji w sztuce, ale również w życiu.
Szczególnie kluczowe może wydawać się „odkrywcze chodzenie bez celu” po ulicach Paryża, po to żeby okrywać to co już widoczne dla oka, a jeszcze „nie uwiecznione dla duszy”. Tak zaczął powstawać w głowie artysty fotograficzny realizm, który niedługo potem można było odczuć
i „przeżyć” na jego zdjęciach.
Leica. Prostota ekspresji, czyli jak zostać anonimowym, żeby poczuć się intymnie.
W 1923r. został wynaleziony niemiecki aparat Eranomax, który pozwolił na dalszy, rewolucyjny rozwój fotografii. Aparat pozwalał między innymi na wykonywanie zdjęć w trudnych warunkach oświetleniowych. Zgodnie z tym trendem, kolejnym krokiem było zaprezentowanie przez niemiecką firmę Leica, małego, lekkiego i dającego trzymać się w ręce aparatu dalmierzowego.
Henri Cartier-Bresson zaczął swoją przygodę z fotografią właśnie od takiego aparatu w roku 1932. Opisywał go jako „przedłużenie swojego oka”. Aparat dał mu ogromną możliwość fotografowania będąc niezauważonym w zatłoczonych miejscach lub podczas dużego zbliżenia i intymności z obiektem fotografowanym. Umożliwił również zatrzymywanie chwili taką jaka jest naprawdę bez sztucznego pozowania czy zmieniania rzeczywistości. Dawał do tego niewyobrażalną możliwość „natychmiastowości rezultatów”.
„Dla mnie aparat jest jak szkicownik, narzędzie intuicji i spontaniczności, mistrz natychmiastowości, który, pod względem wizualnym, pyta i decyduje jednocześnie”.
„Decydujący moment”. Teorie sztuki fotografii oraz dlaczego malarz został fotografem, żeby potem znów stać się malarzem.
W roku 1952 Cartier-Bresson przygotował retrospektywny album oraz kila esejów, które stały się znane jako „The Decisive Moment” („Decydujący moment”).
Album zawiera długi wstęp napisany przez Bressona, który jest po części biografią samego autora, po części przybiera formę rozprawy filozoficznej oraz po części stanowi dyskusję o technice fotografowania.
Najsłynniejsze i zapadające w pamięć cytaty ze wstępu, które mogą niejako nakreślić styl Bressona to: „prawdziwe portrety … odzwierciedlają osobowość” ; „Fotografie wykonane wyrywkowo przez wędrujące oko.” oraz samo stwierdzenie „decydujący moment”, które na dobre symbolizuje twórczą pracę fotografa. Cartier-Bresson skupia się na syntezie pomiędzy wiedzą, ludzkością, techniką, formą, szansą i czystą intuicją. „Decydującym momentem” możemy nazwać sytuację, gdy wszystkie te elementy idealnie ze sobą współgrają, zachodząc w interakcję z obiektem fotografowanym i właśnie w ten sposób wykraczają poza codzienność i odkrywają coś z prawdziwej natury życia.
Sam Bresson opisuje to jako:
“putting one's head, one's eye and one's heart on the same axis. One must seize the moment before it passes, the fleeting gesture, the evanescent smile.... That's why I'm so nervous—it's horrible for my friends—but it's only by maintaining a permanent tension that I can stick to reality.”
„ położenie czyjejś głowy, czyjegoś oka i czyjegoś serca na jednej osi. Trzeba wykorzystać ten moment zanim minie, ulotny gest, zanikający uśmiech. Dlatego jestem tak zdenerwowany, to straszne dla moich przyjaciół, ale to tylko przez utrzymywanie stałego napięcia mogę trzymać się rzeczywistości”
Walory artystyczne jego fotografii były szeroko dyskutowane w środowisku artystów i krytyków sztuki. Niektórzy twierdzili, że wyglądają one bardziej jak karykatury i nie wnoszą głębokiego przekazu o bohaterach jego ujęć. Inni twierdzili, że Bresson ma wielki wgląd w ludzką naturę człowieka i doskonale to obrazuje. Jego humanistyczne podejście do obiektów fotografowanych pozwalało mu na wskoczenie w ich naturę - naturę człowieka. Jego celem było, jak sam mówi, wejście „pomiędzy skórę a koszulę człowieka”.
Wystawa „Tete a Tete: Portraits by Henri Cartier-Bresson” (29 listopad 1999 - 9 stycznia 2000) zawierała również krótki film prezentujący Bressona podczas pracy twórczej na ulicach Paryża. Bresson poruszał się z wielką szybkością, widząc natychmiastowo wszystko co ciekawe, unosząc się na palcach, przystawiał aparat do oka i zwalniał automatycznie spust migawki. Fotograf był zanurzony w akcie tworzenia, odkrywając proste prawdy poprzez syntezę techniki, intuicji i wolności myśli.
Od połowy 1970 Henri Cartier-Bresson malował i rysował odwracając się tym samym od fotografii. Opisuje swoją decyzję jako swego rodzaju "test", ale nie oferuje szerszego i bardziej dogłębnego wyjaśnienia. Spędzając długą cześć swojego życia na wyrażaniu swojego artystycznego „ja” poprzez fotografię, teraz mówi: „Wszystko na czym mi teraz zależy to malarstwo – fotografia nigdy nie była niczym innym jak drogą ku malarstwu, rodzajem natychmiastowego rysunku." (Henri Cartier-Bresson,1998)4
Proces, który doprowadził Cartier-Bressona do porzucenia fotografii i powrotu do malowania jest bez wątpienia bardzo złożony i skomplikowany. Niewykluczone, że był motywowany przez pragnienie tego aby odzyskać świeżość, emocje i ideały jego młodości. Czyżby „pragnienie malowania i zmieniana świata" było jego zdaniem silniejsze od fotografowania?
„Valencia 1933” - interpretacja pracy.
Fot. Henri Cartier-Bresson, Valencia, 1933 rok
W latach 1931 – 35 Cartier-Bresson podróżował po wschodniej Europie, Hiszpanii i Meksyku. Wtopił się w otocznie i mieszkał „pomiędzy ludem”. Można tylko przypuszczać, że właśnie po to, aby wtopić się w otoczenie, być niewidzialnym i realizować swoje artystyczne wizje, gdyż w tym czasie nie mógł odnieść żadnych korzyści majątkowych, czy sławy związanej z taką wyprawą. W podróży towarzyszył mu pisarz André Pieyre de Mandiargues będąc tym samym świadkiem powstawania jego geniuszu fotografii.
"Dla niego piękno obrazu znajduje się w odsłonięciu pewnej tajemnicy ..., gdzie tragedia miesza się z komedią … tak jak w najlepszych opowieściach Hoffmana, Poe, Balzaca, Kafki i Maurice Blanchota, lub w starych filmach Chaplina i Keatona, które na pewno pomogły znaleźć mu drogę rozwoju."
Jednym ze zdjęć z tej wyprawy jest praca : „Valencia 1933”.
Fotografia przedstawia młodego, czarnego chłopca rzucającego piłkę w powietrze. Chłopiec jest zwrócony twarzą w kierunku słońca. Jego oczy stały się przez to zupełnie białe (prześwietlone). Wprowadza to pewien dramatyzm w tym ujęciu. Bresson uchwycił idealny moment, gdy chłopiec opiera się o ścianę i znajduje się w fazie „odpoczynku”, etapie przejściowym pomiędzy rzutem, a opadem piłki. Bohater zdjęcia widzi unoszącą się piłkę, jest szczęśliwy. Przeżywa tę chwilę
w duchu. Można wnioskować, że kierując się instynktem, wie, że piłka zaraz spadnie. To jest właśnie ten „decydujący moment”, ułamek sekundy, gdy wszystko składa się na pełny obraz jednej, niepowtarzalnej chwili. Kadr jest prosty, lecz niezwykle zrównoważony. Główna postać na zdjęciu znajduje się w centrum ujęcia przeciętego kontrastową scenerią ściany, która tworzy poprzez swój układ i fakturę niebywałe tło. Nie bez znaczenia pozostaje rozmycie dłoni spowodowane długim czasem naświetlania, które daje uczucie dynamizmu – wiemy, że to moment chwilę po rzucie, gdy piłka dopiero wypadła z impetem z dłoni chłopca. Piękna, dość kontrastowa czerń i biel pełna szarości daje nam poczucie trójwymiarowości ujęcia.
Fotografie Bressona z tego okresu wzbudzają uczucie nieskończonej zmysłowości. Jego prace pobudzają niezwykle twórcze, pełne wyobraźni postrzeganie rzeczywistości. Ich językiem są obrazy, ale bliższe są one poetyckim obrazom wielkich pisarzy surrealistycznych. Są one dużo bardziej zaskakujące, gdyż zostały wyodrębnione bezpośrednio z przyziemnej rzeczywistości. Surrealiści odkrywali obiekty "found" lub "ready-made" znalezione bezpośrednio w naszym najbliższym otoczeniu i przekształcali je poprzez dodanie nowego obiektu lub zmiany ich środowiska. Fotografie Cartiera-Bressona możne określić jako "znalezione (found)" na ulicy, zebrane w poetyckie zestawienia, które występują w naszym codziennym, płynącym życiu.
"Gdy fotografuję z moją małą Leica, mam wrażenie, że to jest właśnie to : z jednym okiem, które jest zamknięte i zagląda wewnątrz, a drugiem które jest otwarte i wygląda poza” Henri Cartier-Bresson, The Guardian, 1998
Oczy Bressona podróżują pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym światem bohaterów jego fotografii. Jego najbardziej zachwycające zdjęcia zapisują te momenty, kiedy specyficzny i ciężki do określenia impuls biegnie poprzez wnętrze bohaterów, odkrywając je i pokazując to odbiorcy na zewnątrz.
LINKI:
- Henri Cartier-Bresson, The modern century, MOMA: LINK
- Henri Cartier-Bresson, MAGNUM: LINK
- Henri Cartier - Bresson Just Plain Love
- "The Extraordinary Life and Art of Henri Cartier-Bresson" - dokument
DOSKONAŁE OMÓWIENIE "DECYDUJĄCEGO MOMENTU',UCHWYCONA ISTOTA FOTOGRAFII POLEGAJĄCA NIE TYLKO NA CZASIE JAKO ZMIENNEJ,ALE OPISUJĄCA FOTOGRAFIĘ JAKO WYBÓR "FILOZOFICZNY.
OdpowiedzUsuńSĄ W OMÓWIENIU PODOBIEŃSTWA DO TEORII "CZYSTEJ FORMY'WITKACEGO ROZUMIANEJ JAKO "JEDNOŚĆ W WIELOŚCI'